Hej ho! Na Morasko by się szło!, czyli piesza wycieczka do Rezerwatu Meteorytów
24 marca. Godzina 8:30. Mimo wcześniejszego wyjścia z domu, muszę biec ile sił w nogach, by zdążyć na tramwaj jadący w stronę przystanku Słowiańska. Uf, udaje się! Wchodząc na wiadukt, z którego podróż będę kontynuował autobusem, spotykam naszą mentorkę ? Martę. Z dobrymi humorami i ciężkimi plecakami kierujemy się bezpośrednio na Morasko.
Godzina 9:00. Kościół na ulicy Umultowskiej. Jest to nasz punkt zbiórki, z którego wraz dwunastką młodych piechurów ruszymy do jeziorek w Rezerwacie Morasko. Skupisko kraterów jest niesamowitym zjawiskiem, wyjątkowym na skalę światową! Jak dowiemy się z późniejszych tablic informacyjnych, poznański kompleks składający się z sześciu jeziorek jest jednym z największych na całym globie!
Planowo wyruszamy o 9:45. Czekając na Sylwię oraz pozostałą część dzieci, przeglądamy ekwipunek oraz smarujemy się kremami chroniącymi przed ostrym słońcem. Dzisiaj nie ma nadziei nawet na najmniejszą chmurę.
Kiedy wszyscy już jesteśmy, robimy szybką zbiórkę, liczymy ile jest osób w grupie oraz powtarzamy podstawowe zasady bezpieczeństwa obowiązujące nas podczas wędrówki. Jeszcze tylko nasz trampolinowy okrzyk ?MAAAGDA GEESSSLEEEERRR!!!? i możemy zacząć naszą przygodę.

Startujemy raźnym krokiem, pełni energii i zapału. Ale moment! Skąd wiemy, w którą stronę i jaką drogą mamy iść? Grupa szybko orientuje się w oznaczeniach PTTK. Szlak prowadzący z Morasko do os. Jana III Sobieskiego przez jeziorka meteorytowe jest oznaczony żółtym kolorem. Wszystkie Trampki przez zdecydowaną większość drogi uważnie rozglądają się za symbolami, głównie namalowanymi na drzewach oraz słupach.
Pierwszy dłuższy przystanek robimy na wzniesieniu, z którego rozpościera się widok na panoramę Poznania. Co poniektórzy wpadli na pomysł, że jeśli pozbędą się prowiantu, będą mieli lżejsze plecaki i droga nie będzie wcale taka ciężka. Owoce i batony zniknęły raz-dwa! J Odpoczynek nie trwał jednak zbyt długo. Mieliśmy dużo sił i zależało nam na sprawnej wędrówce. W końcu o 13:00 miał zacząć się w szkole obiad przygotowany przez (de)mentora Patryka!
Trasa przebiegała naprawdę sprawnie, nawet wtedy, gdy nasza cała grupa zgubiła z pola widzenia jakikolwiek znak, wskazujący kierunek szlaku. (Drogie PTTK, serdecznie prosimy o mały przegląd i poprawienie oznaczeń! :))
Do Rezerwatu Morasko weszliśmy ok. godziny 12. Weszliśmy do gęstego i półdzikiego lasu. Szlak został poprowadzony w taki sposób, by móc dotrzeć do wszystkich trzech jeziorek, które robią naprawdę niesamowite wrażenie. Charakteryzują się ostrym brzegiem, w kształcie leja (powstałego w wyniku uderzenia meteorytu 5000 lat temu).
O godzinie 13:00 doszliśmy w okolice os. Jana III Sobieskiego. Był to nasz ostatni przystanek podczas dzisiejszej wędrówki. Zmęczeni, ale dumni z przejścia 10 kilometrów, wsiedliśmy do autobusu kierując się w stronę szkoły. Tam czekał na nas pyszny obiad. O dziwo, dzieci miały jeszcze duuużo energii na szkolne zabawy!